niedziela, 10 stycznia 2016

WSZYSTKO DLA HANI

1% na wagę złota





Rozpoczął się nowy rok. Pamiętam jak spędzaliśmy sylwestra 2015. Ja w ciąży z Hanią pod sercem, Karol śpiący w łóżeczku w swoim pokoju. Kiedy wybiła północ jak zawsze składaliśmy sobie życzenia. Żeby to był dobry rok. Żeby Karol robił postępy, żeby był szczęśliwy… Żeby dziecko urodziło się zdrowe. Żebyśmy dali radę jako rodzina… Prawie wszystko, co się w ciągu tego roku wydarzyło, było zgodne z naszymi życzeniami. Prawie.
Po urodzeniu Hani po głowie krążyły mi tysiące różnych myśli. Od takich prozaicznych: czy Hania da radę raczkować, jeździć na rowerze, kroić chleb… Po tak ważne: czy założy rodzinę, czy będzie miała dzieci, czy da radę wszystko sama przy nich zrobić… Czy będzie samodzielna? Na odpowiedź na te pytania muszę jeszcze długo poczekać. Teraz wiem tylko tyle, że jest niesamowicie sprytna i poza oczywistymi rzeczami jak to, że zakładam jej tylko jedną rękawiczkę, czy to że zabawki podaję jej do prawej rączki, to nie ma różnicy pomiędzy nią a zdrowymi dziećmi. Próbuje raczkować, ale jej nie wychodzi i w związku z tym pełza… Grunt, że przesuwa się do przodu. Nie potrafi sama usiąść, ponieważ krótka rączka, na której się zazwyczaj opiera, nie daje jej możliwości „odbicia” się od podłoża jak to jest w przypadku dziecka, które opiera się całą dłonią. Jestem jednak pewna, że i tego się nauczy.
Gdy Hania miała 5 miesięcy podczas wizyty u lekarza dowiedzieliśmy się, że słyszalne są wyraźne szmery w okolicy serca. Pani doktor dokładnie osłuchała ją z każdej strony i nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Ponieważ w naszym mieście nie ma kardiologa dziecięcego załatwiliśmy w ekspresowym tempie wizytę u kardiologa w Gdańsku. Po bardzo długim i niezwykle stresującym dla nas badaniu dowiedzieliśmy się, że Hania ma szczelinę w przegrodzie międzykomorowej i drożny otwór owalny. Póki co doktor kazał się nie martwić tym za bardzo. Takie wady się występują dosyć często i zdarza się że samoistnie ustępują (zarastają). Mamy wkrótce udać się na kontrolę i wtedy zapadnie decyzja co dalej będziemy z tym robić. Oczywiście jako rodzice mamy nadzieję, że nie trzeba będzie robić absolutnie nic. W tym momencie te wady nie zagrażają Hani zdrowiu i oby tak pozostało. Niestety zapomnieć o tym się nie da i myśl o tym czy wszystko będzie dobrze z Hani serduszkiem nieustannie krąży mi po głowie…
Początek roku to czas rozliczeń podatkowych. Każdy z nas ma możliwość podarowania, a raczej przekazania 1% swojego podatku na poczet różnych fundacji. Dodatkowo można wpisać w rubryce cel szczegółowy tego swojego 1% i wtedy pieniądze trafią do konkretnego potrzebującego. Cele są różne, fundacji jest całe mnóstwo. Moja prośba jest taka, żeby nie zostawiać pola z wnioskiem o przekazanie 1% podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego pustego. Kochani ten 1% podatku to dla Was tylko kilka kliknięć na klawiaturze więcej, bądź dla tych co wypełniają pit ręcznie to nieco więcej zużytego tuszu z długopisu… Natomiast dla tych, którzy ten 1% otrzymają, to bardzo dużo. Nie ma znaczenia czy Wasz 1% wynosi 10zł, 50zł czy więcej. Każda złotówka przybliża do celu. Naszym celem jest zabezpieczenie wystarczającej liczby środków, by za kilka lat móc zaproponować Hanusi założenie protezy przedramienia. Proteza o której myślimy kosztuje przeszło 60 tysięcy złotych… Ze względu na wiek, w którym chcielibyśmy ją zrobić, czas, po którym będzie należało ją zmienić, jest zastraszająco szybki. Dzieci szybko rosną i taka proteza wystarczy na maksymalnie 2 lata. Potem kolejna i kolejna. Docelowo moim marzeniem jest możliwość wykonania protezy bionicznej. Taką protezę wykonuje się u osób u progu dorosłości, a jej koszt to na dzień dzisiejszy ponad 300 tysięcy złotych. Nie wiem czy Hania tą protezę będzie chciała, ani czy będzie jej potrzebowała, ale chciałabym mieć możliwość zaproponowania jej takiej protezy. Chcę, żeby miała wybór. To, że urodziła się z taką wadą, nie jest ani jej, ani naszą winą. Nie jest niczyją winą. Nie mogę sprawić, by miała obie rączki. Mogę tylko zrobić wszystko, by czuła się kochana i rozumiana i tego z całą pewnością będzie miała pod dostatkiem.

Jeśli ktoś chciałby podarować Hani 1% swojego podatku 
poniżej podaję szczegóły jak należy wypełnić PIT.


Nr KRS 0000186434
Cel szczegółowy: 844/K


Dziękuję w imieniu Hani


niedziela, 3 stycznia 2016

NIEMOŻLIWE? NIE ISTNIEJE!




Odkąd stałam się mamą na swojej drodze spotykam coraz więcej wspaniałych ludzi… Obcych, bezinteresownych, gotowych pomóc na każdym kroku. To nieco dziwne, bo w tym zwariowanym świecie można by pomyśleć, że dobro zostało wyparte przez zło. W moim odczuciu tak nie jest. Oczywiście ludzi wrogo nastawionych, czy delikatnie mówiąc nieprzychylnych, jest całe mnóstwo, jednak wśród wszystkich ludzi spotykam prawdziwe perełki.
Najwięcej dobroci spotkało mnie po urodzeniu Hani. Trudno mi dywagować na temat z czym to jest związane, niemniej jednak tak właśnie było. Od samego początku sporo osób było z nami, pomagali słowem, ale też i czynem... Z każdym dniem okazywało się, że tych naszych „aniołów” przybywa. Nasza cudowna Pani fotograf, której zdjęcia z 13 dniową Hanią podbijają serca setek ludzi. Jej wspaniały mąż – ortopeda Hani, który wlał w nasze serca ogrom wiary i nadziei. Starsza Pani z naszej parafii, która zamówiła w intencji naszych dzieci Msze Wieczyste u Ojców Werbistów. Pani rehabilitantka – Iwonka – i jej mąż, który Hanię masuje. Aż wreszcie całkiem obcy ludzie, od których płynęły do mnie piękne, wzruszające słowa… Nie sposób wszystkich wymienić. Wszystkim jednak dziękuję z całego serca.
Hania kończy w tym momencie 8. miesiąc życia. Nie siedzi samodzielnie, choć bardzo się stara. Swobodnie się turla. Zaczyna pełzać i raczkować. Z racji swojej krótszej rączki idzie jej to ociężale, momentami wygląda dosyć komicznie, ale jak się uprze to i metr się do przodu przesunie. Jest niezwykle wesoła i energiczna. Wszystko ją interesuje. Wszystko chce dotknąć i wszędzie „wejść” – o matko co to będzie jak zacznie chodzić… Bardzo lubi się tulić i być noszona na rękach. Ostatnio dużo gaworzy: „mama”, „tata”, „papa”, „dada”…  Buzia jej się nie zamyka. Jeśli nie „gada” to się śmieje. Nauczyła się robić gest „papa” i wykonuje go ochoczo… Obiema rękoma! Powoli zaczyna być świadoma swojego ciała i potrafi dość długo wpatrywać się w swoją prawą dłoń, po czym spoglądać na drugą rączkę, w której dłoni nie ma… Bywa tak, że patrząc się na nią, robi mi się smutno… Gdzieś w środku ściska mi się gardło i łza się w oku pojawia. Jak nikt nie widzi to pozwalam sobie na to by zapłakać… Ale staram się być silna i spoglądam na tą uśmiechniętą buzię i te wielkie oczy… Wiem, że ona w tym momencie jest szczęśliwa. Taka jaka jest. Cudowna i wyjątkowa. Moja śliczna dziewczynka.




Mamy nowy 2016 rok. Dla nas to rok nadziei. Powoli, ale zdecydowanie zaczynamy zbiórkę środków na protezę dla Hani. Nie będziemy jej prawdopodobnie robić ani w tym ani w przyszłym roku. Ale według informacji jakie uzyskaliśmy koszt protezy dla kilkuletniego dziecka przekracza 60 tysięcy złotych, a zmiany należy dokonywać co 1,5 – 2 lata. Mamy zatem kilka lat na uzbieranie ogromnej kwoty. Dlatego jeśli ktokolwiek z moich czytelników bądź Waszych rodzin byłby chętny przekazać swój 1% podatku dla Naszej Hani będziemy bardzo wdzięczni. Wszelkie informacje podam w osobnym poście. Można także do mnie pisać informacje prywatne, wtedy udzielę szczegółowych informacji. 

Dziękujemy za całe dobro które Nas spotyka... I cóż tu dużo mówić... Prosimy o więcej :)